piątek, 21 sierpnia 2015

Fakt - o tym się (nie) mówi

Prowadząc blog fotograficzny czuję się mimo wszystko w obowiązku by zabrać głos. Zabrać głos w dyskusji, którą wywołały zdjęcia - bardzo drastyczne.

W dniu wczorajszym niejaki Samuel N. zabił siekierą 10-letnią dziewczynkę. Bez żadnego powodu. Swój czyn tłumaczył frustracją i gniewem spowodowanym niemożnośćią znalezienia pracy.

Ale to już pewnie wiecie.

Sprawa dostała nowego rozgłosu z dniem dzisiejszym, kiedy do w kioskach pojawił się nowy numer Faktu - znanego tabloidu, który w swym "dorobku" ma takie hity "Nie śpię, bo trzymam kredens", "Pobił matkę kiełbasą krakowską" i wiele innych "perełek", które internet obśmiał już na wszystkie sposoby.

Na pierwszej stronie widnieje zdjęcie dziewczynki. Dziewczynki, która została uderzona siekierą.

Internet aż huczy, komputery drżą, słychać gromy ciskane z radioodbiorników. Oskarżenia o kurestwo, łamanie etosu reportera, brak wrażliwości na stratę rodziców, kurestwo (jak to określił pewien aktor).

I rozumiem. I w dużej mierze się zgadzam. I stwierdzam, że te zdjęcia są tragiczne. Zarówno względem tego co przedstawiają, jak i od strony technicznej. Jednego im odmówić nie można - pokazują prawdę.

Bang! Witamy w prawdziwym świecie. Do wszystkich zainteresowanych - nie składa się on z kolejnych zdjęć vege żarcia na instagramie, recenzji książek, selfie lasek na snapchacie czy happy hours w ulubionym pubie! Są też na nim rzeczy straszne - śmierć, wypadki, zbrodnie i kurestwo - gdyż kurestwem jest zabić małą dziewczynkę, bo się było złym na własne życie.

I nie, to, że nie mieszkamy w Afganistanie, Syrii, nie pamiętamy Wojny Wietnamskiej nie czyni tego, że nas to nie dotyczy.

Niestety, jak ktoś umiera to nie wyglądą to pięknie. Wiem co mówię - sam co nieco widziałem, sam rozmawiałem z różnymi ludźmi - żołnierzami, policjantami, ratownikami, powstańcem. Niestety, jak ktoś umiera od ciosu siekierą w głowę to będzie krew i parę innych rzeczy, które jest sobie w stanie wyobrazić ktoś, kto w podstawie zna ludzką anatomię. Jak powstaniec stojący na barykadzie dostał w brzuch serię z MP-40 to nie upadł na nią, westchnął i z "Jeszcze Polska nie zginęła..." na ustach oddał się w objęcia aniołów, które zaniosły jego duszę do nieba. Nie, on osunął się na gruz, starał się wpakować swoje wnętrzności do brzucha i przez ładnych parę chwil wzywał matkę, ojca, pomocy, a potem, przepraszam za wyrażenie, puściły mu zwieracze. Czy odmawiam mu bohaterstwa i należnego szacunku za walkę i rany? Nie, po prostu mówię jak wygląda smutna rzeczywistość.

I nawet w ramach tej całej badziewności wspomnianej gazety nie mogę im odmówić jednej rzeczy - pokazali rzeczywistość. Nie dokleili fotki ufo, kiełbasy czy czego innego. Pokazali prawdę. Chyba pierwszy raz w całej swej historii.

Etos reportera? Czy nie powinno być nim pokazywanie prawdy? Mówienie "to jest rzeczywistość"? Moim zdaniem tak. Może trzeba ubrać to w odpowiednią formę, może delikatniej?

Czyli pokazać dziesiątki zniczy stojących pod księgarnią, zdjęcie sprawcy z wyblurowaną twarzą - tak, jak zawsze to się robi?

Nie wiem.

Pomijam pobudki redaktorów, pomijam chęć zysku i podniesienia sprzedaży. Ja mówię o zdjęciu.

I nie mówcie mi, że wojna to nie brutalne zabójstwo na dziesięciolatce. Macie rację - tam to codzienność. Dla młodszych i starszych.

Rozumiem oburzenie, jakie wywołały, rozumiem wszystko. Nie musicie mi tego tłumaczyć. Ja mówię o czymś innym.

Resztę zostawiam Wam do przemyślenia. Pamiętajcie jedno.

Śmierć nie wygląda ładnie.

Rych