czwartek, 18 lutego 2016

Zderzenie światów

Witam Was po dłuższej przerwie! Niestety zawirowania uczelniane oraz parę innych zdarzeń sprawiły, że nie miałem chwili by napisać coś, ani tym bardziej jakoś konkretniej pofocić. Co więcej intensywnie wraz ze swoim dobrym przyjacielem ze studiów szykujemy się do bardzo ciekawego projektu, ale o tym kiedy indziej.

Przyznam szczerze, że zastanawiałem się o czym mógłbym tym razem opowiedzieć. Zazwyczaj relacjonuje swoje fotowypady albo prezentuję swoje prawiefilozoficzne przemyślenia związane z robieniem zdjęć. Tym razem chciałem opowiedzieć o sprawie wydawałoby się oczywistej, ale czy aż tak?

Żyjemy w ciekawych czasach. Żyjemy na rozstaju dróg między światem analogowym i cyfrowym. Nie tylko w fotografii. Praktycznie w każdą sferę życia wkrada się internet i elektronika.
Owe rozdroże, o którym wcześniej wspomniałem polega na istnieniu obu światów w dalszym ciągu obok siebie, a miejscami przeplataniu się. Najlepiej widzę to po własnej fotografii.
Moja podstawowa procedura wykonywania zdjęć wygląda w skrócie tak: wywołanie negatywu, skanowanie i obróbka w LR. Innymi słowy korzystam zarówno z technik klasycznych jak i z dobrodziejstw cyfrowego świata. Jest o to podyktowane nie tylko względami ekonomicznymi, ale również wygodą jak i możliwością zaoszczędzenia czasu bez konieczności rezygnacji z medium. Robienie odbitek zostawiam na naprawdę ważne dla mnie ujęcia i momenty kiedy mogę temu poświęcić czas.

Analogowy Pentax i cyfrowy skaner Epson V600
Innym przykładem są książki. Coraz więcej osób przekonuje się do czytników e-booków. Jakbyście zapytali mnie 5 lat temu co o tym sądzę, to stwierdziłbym, że jest to o kant tyłka potłuc. Jednak kiedy zainteresowałem się pewną japońską serią light novel, pojawił się problem. Mianowicie nie znam japońskiego, a anglojęzyczne wersje papierowe nie istnieją do dziś. Czytanie on-line na ekranie komputera mijało się w celem, bo o ile przeczytanie artykułu naukowego nie stanowi dla mnie problemu, o tyle przeczytanie ponad 100-stronicowej książki nie jest zbyt przyjemne. Padła decyzja o zakupie czytnika i kupiłem NOOK Simple Touch. Wiecie co? Dzięki niemu przeczytałem tyle książek po angielsku, że nawet nie liczę. Swego czasu w miesiącu było to między 5-6 pozycji. Ponadto był zawsze dobrym towarzyszem podróży czy umilaczem co nudniejszych wykładów. Co więcej nie lubię czytać tomiszcz po 1000 stron leżąc i zastanawiać się kiedy pękną mi żebra. Nie wyobrażam sobie jednak posiadania najnowszego tomu przygód wykreowanego przez Jacka Piekarę Inkwizytora w formie innej niż papierowej.


Kolejna sprawa to pisanie. Ostatni raz coś dłuższego ręcznie napisałem chyba w liceum i było to wypracowanie na maturze. Praktycznie wszystko co potem pisałem to robiłem to z wykorzystaniem komputera. Tak jest nie tylko z pisaniem referatów, czy wypracowań. Coraz częściej nawet krótkie notatki robimy na telefonie czy tablecie, a tradycyjne kalendarze zamieniamy na ten choćby związany z kontem Google. Mimo to, ja wciąż bardzo cenie sobie ręczne pisanie i nie rozstaję się z notatnikiem, w którym zapisuję co ważniejsze rzeczy. Lwia część pomysłów, które tyczą się wspomnianego przeze mnie wcześniej projektu jest zapisana w jednym z moich notatników. Niedawno napisałem artykuł na Japan Camera Hunter. Spora jego część zanim została wstukana klawiaturą, wpierw naskrobałem w notesie (podobnie jak frazy do innych, które może pojawią się w przyszłości).
Na laptopie leży mój notes fotograficzny. Mimo, że wszystkie czasy wywoływania są w internecie ja wolę mieć je zebrane w jednym miejscu w domu, bo nie zawsze chce mi się wchodzić na MassiveDevChart
Jak jest zatem? Moim zdaniem teraz jest doskonale. Korzystamy z dobrodziejstw elektroniki. Nie musimy już stać w kolejce na poczcie by wykonać przelew, nie psujemy nadgarstków pisząc elaboraty. Wciąż możemy robić zdjęcia na kliszy, a jednocześnie prezentować je w formie cyfrowej. Warto jednak pamiętać by nie dać się zwariować, bo jak mówią mądrzy ludzie, gdy ten cały internet pieprznie to nie będziemy w stanie nawet ugotować obiadu.

Rych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz