poniedziałek, 4 sierpnia 2014

Alternatywne podejście #1 - Fujica ST605n


Małoobrazkowe lustrzanki z mocowaniem M42 będą chyba w naszym kraju jeszcze długo podstawowym wyborem wielu fotoamatorów. Nie tylko są to zazwyczaj solidne, całkowicie manualne korpusy, ale wciąż jedne z najtańszych. Ponadto, bardzo dobre obiektywy jesteśmy w stanie nabyć za niekiedy śmieszne pieniądze. Myśląc o tym mocowaniu nie można nie pomyśleć o Zenicie, czy Praktice serii L. Tym razem jednak omówię niezbyt znany i chyba trochę niedoceniany korpusik, będący ciekawą alternatywą dla wspomnianych powyżej.


Fujica jaka jest każdy widzi. Nic nadzwyczajnego. Ot, zwykła małoobrazkowa lustrzanka jednoobiektywowa w niewyróżniającej się kolorystyce. Pełen klasyk. Body w całości z metalu, wyłączając szczegóły. Patrząc po danych technicznych: czasy 1/2s-1/700s oraz B, samowyzwalacz, światłomierz wskazówkowy, gorąca stopka, gniazdo do lampy, czas synchronizacji z lampą przy 1/60s, materiałowa migawka o przebiegu poziomym, możliwe czułości 25-3200 ASA, otrzymujemy aparat, który pod względem możliwości uplasować możemy między przykładowo Zenitem 12XP, a Prakticą MTL 5b. Poniżej Praktici stawia go na pewno brak czasu 1/1000 oraz fakt, że migawka wykonana jest z materiału, a nie metalowych listków. Jest jednak jeden aspekt, który stawia małą Fujicę ponad większymi braćmi. Wykonanie. Japońskim inżynierom słowo ergonomia było doskonale znane i stworzyli bardzo dobrze leżący w rękach, lekki aparat, którego parametry pozwalają na wykorzystanie go w "codziennym" fotografowaniu. Mimo małej wagi, trzyma się go pewnie i stabilnie. Do ostatniej chwili zwlekałem z powiedzeniem o jeszcze jednej, przydatnej funkcji. Mianowicie w wizjerze widać drabinkę czasów i zaznaczony mamy aktualnie wybrany czas otwarcia migawki. Niby nic wielkiego, a bardzo przydatne. Światłomierz uruchamiamy przyciskiem, znajdującym się powyżej dźwigni samowyzwalacza, na przedniej ściance. Skok dźwigni przesuwu filmu jest stosunkowo krótki, a mechanizmy pracują gładko. Spust migawki jest dość miękki, ale jednocześnie prawie nie ma "luzu", który musimy pokonać, nim zwolnimy migawkę. Lustro zostało bardzo dobrze wytłumione i jest nie tylko ciche, ale też prawie nie czuć uderzenia, w przeciwieństwie do Praktici, z której pstrykanie przypomina miejscami strzelanie z pistoletu maszynowego.

Fujica w porównaniu z Prakticą LTL


 Dziwne wydaje mi się jednak, że do działania światłomierza potrzebne są aż dwie baterie SR44, czyli napięcie aż 3V! Bardzo dziwne bo chodzi tylko o działanie pomiaru, a nie np. sterowanie migawką, jak choćby w Ricohu XR-2s. Co do wad, zaliczyć mogę na pewno materiałową migawkę, które ze względu na wiek mogą nie być w najlepszym stanie, jeśli ktoś nie dbał o aparat oraz dość ciemną matówkę. W swoim egzemplarzu zauważyłem, że raz na jakiś czas światłomierz łapie zwiechę i potrafi mi twierdzić, że w środku nocy na filmie ISO 100, czasie 1/700 i przesłonie 16 kadr będzie mocno prześwietlony. Całe szczęście, to szybko mija i to chyba po prostu feler egzemplarza, a nie modelu jako takiego, bo nigdzie nie znalazłem wzmianki o tym problemie. Czy mogę polecić Wam ten aparat? Jak najbardziej! Bardzo dobrze spisywać się będzie ze wszelkimi obiektywami M42, a sam w sobie nie kosztuje fortuny - ceny na znanym polskim serwisie aukcyjnym, w zależności od stanu i "bogactwa" zestawu sprzedawanego oscylować będą w granicach 75-180 złotych, choć są to tylko ceny orientacyjne. Aparat niestety nie jest zbyt popularną "pstrykałką" i dlatego niewiele ich w naszym kraju, a za granicą do najtańszych nie należy. Kiedy jednak trafi się Wam Fujica w ładnym stanie i niezbyt wygórowanej cenie to bierzcie - nie pożałujecie!


Rych
 

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz