wtorek, 26 sierpnia 2014

Klasyczne połączenie

Każda dziedzina życia ma swoje "szlagiery". Jeśli spojrzymy na motoryzację, to ujrzymy linię nadwozia Porsche 911, gdy na lutnictwo, to przed oczami stanie nam Fender Stratocaster. Kiedy zaś zejdziemy na temat fotografii analogowej, pomyślimy o Leice serii M.
Nie będę jednak mówił o jednym z najdroższych znanych mi aparatów, a o czymś tańszym, ale niezwykle istotnym dla końcowego rezultatu. Opowiem o połączeniu film + wywoływacz, a na warsztat wziąłem... nieśmiertelnego Kodaka 400TX (popularnego Tri-X'a) + idiotoodpornego Kodaka D-76 (w rozcieńczeniu 1+3).
Mądry człowiek powiedział mi kiedyś, że po jednej rolce to można mieć g..., a nie opinię na temat filmu i trzymając się tego stwierdzenia, jak nagrzany slick suchego asfaltu, werdyktu ostatecznego wydawać nie będę, ale o paru spostrzeżeniach nie zapomnę.
Na test wybrałem dość standardowy zestaw, a mianowicie Pentaxa SP1000 i dwa Pentacony - 50/1.8 oraz 135/2.8. Całość spoczęła sobie wygodnie w torbie, zaś ja, zapakowawszy się do swego automobila, wyruszyłem w stronę Starego Miasta.
Jeśli czegoś nie lubię, to stania na światłach, w imię przejechania jednego czy dwóch kilometrów mniej, dlatego staram się w miarę możliwości jeździć "szybszymi" trasami. Inna sprawa, że parkując w okolicach Bednarskiej, tak czy owak jadę Wisłostradą.
Mój plan obfotografowania starówki uległ jednak zmianie, po tym jak przejeżdżając przez Plac Wilsona, zauważyłem stojącą w bramie Parku Żeromskiego powstańczą barykadę i kręcących się przy niej "powstańców".
Jak się chwilę później okazało, Grupa Historyczna "Zgrupowanie Radosław" zorganizowała dioramę historyczną, połączoną z grą terenową, gdzie w różnych punktach na terenie parku przedstawione zostały typowe miejsca Powstania. No ale gra. W grze chodziło o to, by zdobyć pieczątki (przybijane na każdym punkcie), a po zebraniu wszystkich czekała nagroda w postaci biało-czerwonej opaski na rękę i metalowego orzełka. Nie ma jednak nic za darmo! Pieczątki dostawało się po wykonaniu zadania. I tak w kuchni musiałem obrać ziemniaka, w rusznikarni nazwać poszczególne elementy uzbrojenia, na kwaterze zaśpiewać powstańczą piosenkę, zaś w kaplicy przeczytać fragment Nowego Testamentu po łacinie.
Sama diorama była naprawdę fajnie zorganizowana i przyznam, że takie akcje bardzo mnie cieszą. W końcu ruszyłem dalej, by pokręcić się po Starym Mieście. Mając jednak dość tłumu ludzi (dawno takiego tam nie widziałem!), pojechałem zrobić parę zdjęć na Wojskowych Powązkach (zostając w klimacie Powstania).
Dnia następnego zaś, w godzinach wieczornych, załadowałem koreks i zalałem go wspomnianym wyżej wywoływaczem. Potem klasyka (mieszanie pierwsze 30 sekund pierwszej minuty, potem 10 pierwszych sekund każdej kolejnej).
Wstępna ocena negatywu dała raczej pozytywne odczucia. Koszmarem zaś okazało się skanowanie, bo... film po suszeniu zrobił się w łódeczkę, stąd na jednej klatce wyszły mi pierścienie Newtona. Do tej pory nie zdarzyło mi się coś takiego, a parę różnych rolek już wołałem.
No, trochę się rozgadałem. Poniżej kilka ujęć.
Obrałem ziemniaka!
W postańczej poczcie zostawiłem list dla Barta. Odebrał go parę godzinę później, samemu odwiedzając dioramę.
Stos nagród czekających na uczestników :)
Panda na rolkach. W sumie ma to sens

Na kwaterze, przed szpitalem (gdzie rzeczywiście w czasie Powstania był szpital), trzeba było zaśpiewać.
Ja poprosiłem o akompaniament do piosenki "Moja mała dziewczynko z AK"
Groby wcześniejsze, ale i tak widok przejmujący.
Tego pana fotografuję zawsze, jak mam okazję.
Warto jakieś podsumowanie zrobić. Film zasłużył na dalsze testy i przypadł mi do gustu. Na pierwszy rzut oka daje efekt trochę pomiędzy Ilfordem Pan'em 400, a Ilfordem HP5 Plus. Przyznam, że trochę się obawiałem tej klasycznej emulsji, gdyż wspominano, że jest ona bardzo czuła na sposób mieszania koreksem (bardziej niż Ilfordy). Koniec końców zaryzykowałem i nie żałuję. Jak tylko wyląduję w "Stodole", to zakupię ze dwie rolki. Tak na wszelki wypadek ;).

Rych

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz